Nie chcą pomagać Ukrainie. Sąsiedzi Polski wstydzą się swojego rządu

Nie chcą pomagać Ukrainie. Sąsiedzi Polski wstydzą się swojego rządu

Słowacka haubica ZUZANA 2, zdjęcie ilustracyjne
Słowacka haubica ZUZANA 2, zdjęcie ilustracyjne
Źródło zdjęć: © kotadef.sk | KONŠTRUKTA-Defence
Mateusz Tomczak
19.04.2024 14:09, aktualizacja: 19.04.2024 15:00

Rząd w Bratysławie odmówił przyłączenia się do czeskiej inicjatywy dotyczącej pozyskania amunicji artyleryjskiej dla Ukrainy. Zorganizowana przez mieszkańców Słowacji zbiórka pieniędzy na ten cel cieszy się jednak ogromną popularnością. To kolejny dowód na to, że spora część społeczeństwa nie jest zadowolona z nowego rządu, który całkowicie odciął się od pomocy Ukrainie.

Gabinet byłego słowackiego premiera Ludovita Odora wysłał do Ukrainy łącznie 13 pakietów pomocowych. Nowy rząd Roberta Ficy zgodnie ze składanymi deklaracjami obrał zupełnie inny kierunek i realizuje deklaracje mówiące o tym, że ze Słowacji do Ukrainy może płynąć wyłącznie pomoc humanitarna, ale już nie militarna.

Słowacy zbierają pieniądze na amunicję dla Ukrainy

Do czeskiej inicjatywy przyłączyło się już 20 państw. Dzięki niej na front może trafić nawet 1 mln pocisków artyleryjskich, których niedobór aktualnie mocno doskwiera Ukraińcom. Zorganizowana przez Słowaków zbiórka trwa zaledwie trzy dni, a na koncie widnieje już kwota niemal 2 mln euro. To duży sukces, bo początkowo organizatorzy zakładali, że uda się zgromadzić ok. 250 tys. euro.

W prowadzoną kampanię zaangażowało się wiele osób publicznych dobrze znanych na Słowacji. To nie tylko politycy z aktualnej opozycji, ale również aktorzy, pisarze i dziennikarze, a także Otto Szimko, były partyzant i uczestnik Słowackiego Powstania Narodowego oraz więzień niemieckich obozów.

Czesi nie ujawniają dostawców amunicji, ale wielokrotnie podkreślali, że udało im się znaleźć najpotrzebniejszą dla Ukraińców amunicję. Chodzi przede wszystkim o pociski artyleryjskie kal. 155 mm oraz pociski artyleryjskie kal. 122 mm. Te pierwsze są wykorzystywane w sprzęcie NATO (takim jak polskie Kraby, niemieckie PzH 2000, słowackie Zuzana 2 czy francuskie CAESARy), który trafił na front w ramach wsparcia z Zachodu. Pociski artyleryjskie kal. 122 mm są z kolei potrzebne do pracy z poradzieckimi systemami artyleryjskimi, które wciąż stanowią dużą część ukraińskiego wyposażenia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Słowacka broń w Ukrainie

Pierwsze dostawy amunicji zdobytej przez Czachów mają trafić do Ukrainy w czerwcu. Akcja prowadzona przez Słowaków nie ma żadnych limitów związanych z kwotą czy czasem trwania, więc finalnie zebrana kwota może być jeszcze dużo wyższa.

Poprzedni rząd Słowacji mocno wspierał Ukrainę. W ramach wspomnianych 13 pakietów pomocowych na front trafiała nie tylko amunicja i broń ręczna, ale również ciężki sprzęt wojskowy. Ukraina otrzymała od Słowacji m.in. poradzieckie, ale wciąż przydatne uzbrojenie w postaci bojowych wozów piechoty BMP-1, systemów obrony powietrznej S-300 i myśliwców MiG-29, a także armatohaubice samobieżne Zuzana 2, które są owocem słowackiego przemysłu zbrojeniowego i z licznych relacji wynika, że dobrze sprawdzają się w walkach z Rosjanami.

Aktualny obóz rządzący potępił nawet zorganizowaną przez obywateli zbiórkę pieniędzy. Minister pracy Erik Tomasz powiedział, że zakup amunicji "nie stwarza warunków do szybkiego pokoju na Ukrainie".

Mateusz Tomczak, dziennikarz Wirtualnej Polski

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie